Witaj

Dyskografia

Sklep

MP3

Wideo

 

Wołosatki... na bis

CD - 1999

 

Wołosatki... BIS 

płyta winylowa - 1989

Przeczytaj tekst piosenki, klikając w jej tytuł.
Do niektórych piosenek dołączono próbkę dźwiękową.
Utwory z gwiazdką umieszczono na płycie winylowej.


Czym bez ciebie byłby rajd,
trudny turystyczny szlak,
czym wyprawa pod żaglami po jeziorze.
Choćby nawet nie wiem kto
chciał wymyśleć nie wiem co,
to bez ciebie nic nam przecież nie pomoże.

Mój śpiewniku - podróżniku,
ileż to wędrówek za sobą masz.
Chociaż kartek ci brakuje,
choć się cały rozlatujesz,
przecież zawsze dobry humor masz

Przy ognisku wodzisz prym
i z gitarą wchodzisz w rym.
Ty dyktujesz ciepłe słowa na rozgrzanie.
A gdy przyjdzie słodki sen,
ze śpiworem tete a tete
rozpoczynasz nocne granie i śpiewanie.

Mój śpiewniku - podróżniku...

Kiedy przyjdzie nowy dzień
i znów ruszyć trzeba się,
nowe trasy, nowe szlaki, los nieznany.
Zawinięty w ciepły koc,
wszak bezsenną miałeś noc,
odpoczywaj, by wieczorem śpiewać z nami.


Na dobre chwile i na chwile złe,
na wielki deszcz, na nie wyspaną mgłę.
Gdy nie pomoże nawet ciepły koc,
ona jedna wiernie służy w dzień i w noc.

Moja stara peleryna
tak jak chłopak czy dziewczyna,
w nią się wtulić,
w niej zatracić jakiś czas.
Choć miejscami się przeciera
chociaż kaptur gdzieś uwiera
to na moje wymagania
jest w sam raz.

Choć mówią o niej, że to stary ciuch,
choć śmieją się, że straszę w niej jak duch,
wiem, że to jeszcze nie ostatni raz
przemierzamy kilometry znanych tras.

Moja stara peleryna
tak jak chłopak czy dziewczyna,
w nią się wtulić,
w niej zatracić jakiś czas.
Choć miejscami się przeciera
chociaż kaptur gdzieś uwiera
to na moje wymagania
jest w sam raz.


Znów droga dzisiaj ciężka była,
od rana zimny padał deszcz.
Zanim wędrówka się skończyła,
powstał gorący pomysł ten.

Rajdowy kisiel z jagodami
na kiepski humor i na deszcz.
Dostaniesz kubek, siadaj z nami,
zaraz uśmiechniesz się.

Na kisiel każdy ma ochotę
zwłaszcza w pochmurny dzień.
Będzie kolacja, no a potem
wodę na kisiel wstawi się.

Rajdowy kisiel z jagodami...

Nie każdy czystą ma menażkę,
nie każdy czystą łychę ma.
Czasami kisłem może zaprzeć,
wtedy koleżko kłopot masz.

Rajdowy kisiel z jagodami...


Dorwały nas deszczem,
przegoniły wiatrem
i zdały na siebie.
W przygodnym nam domu
miejsca nie zagrzały
w tym górskim niby niebie.

Ref.:
I dziury w tym niebie
wiatrem łatane,
w bacówce tylko my sami.
I nic nie mówimy,
tylko dotyk ręki,
by nie psuć chwil
co przed nami.

A mrok — sprzymierzeniec
przygarnął mi ciebie
ciepło — twoje ręce.
Ech, stara bacówko
niebo w nas się rodzi,
przyjaźń, czy coś więcej?

Ref.:
I dziury w tym niebie...


Stary góral zapowiadał pięć tygodni ekstra lampy,
w telewizji to powtórzył jeden gość,
więc chłopaki swe plecaki spakowali i pognali
na bieszczadzki rajd, bo miasta mieli dość

To jest bieszczadzki blues, śpiewany w deszczochronie,
to jest bieszczadzki blues, tak smutny jak kropel senny plusk.
Kiedy słońce twarz pokaże, to i blues się nam rozmarzy,
teraz smutny jest, bo ciągle pada deszcz.

W autobusie w Lutowiskach ścisk, że nie ma czym oddychać,
jeszcze chwila i ruszymy znów na szlak.
Połoniny jak dziewczyny pozdrawiają i czekają,
a tu słychać grzmot, lać zaczyna, niech to szlag...

To jest bieszczadzki blues, śpiewany w deszczochronie,
to jest bieszczadzki blues, tak smutny jak kropel senny plusk.
Kiedy słońce twarz pokaże, to i blues się nam rozmarzy,
teraz smutny jest, bo ciągle pada deszcz.

Żeby chociaż kapuśniaczek, albo jakaś zwykła mżawka,
a tu istny potop z nieba leje się.
Rajdu szkoda, w butach woda, czas się dłuży, my w kałuży,
by nie zwariować zaśpiewajmy więc:

To jest bieszczadzki blues, śpiewany w deszczochronie,
to jest bieszczadzki blues, tak smutny jak kropel senny plusk.
Kiedy słońce twarz pokaże, to i blues się nam rozmarzy,
teraz smutny jest, bo ciągle pada deszcz.


Ja się nad tym muszę dobrze zastanowić —
czy to warto tak pod górę wciąż się pchać?
Z tym problemem coś by trzeba w końcu zrobić:
czy się śmiać, czy raczej włosy rwać?

Przecież coś takiego nie jest dopuszczalne,
żeby targać na swych plecach ciężar wór.
A w dodatku mieć obuwie bardzo twarde
i wyglądać jak ten wół.

Nienormalni, nienormalni —
woła na nas bamboszowy tłum.
Nienormalni, nienormalni —
prą pod górę zamiast kroczyć w dół.

Tym w bamboszach zawsze w życiu znacznie łatwiej,
bez wysiłku dobrze jest.
tu komputer, tam video, bajer w kratkę,
tylko trudniej o zwyczajny gest.

Nienormalni...

Więc się trzeba nad tym dobrze zastanowić —
czy to warto tak pod górę wciąż się pchać?
A no warto przyjacielu coś z tym zrobić,
lepiej iść niż w miejscu stać.

Nienormalni...


Zapomniałam sobie w Bieszczadach,
zagubiłam się w brzasku dnia.
Rozpuściłam włosy na halach,
starym bukom dodałam lat.

Zadziwiły się połoniny,
zatarł ślad mój bieszczadzki trakt.
Nawet drobne okruchy pamięci
porozrzucał po lasach wiatr.

By przeżyć to, co w sercu wciąż miłością się tli.
By przeżyć
spokój zwykłych, dobrych, szczęśliwych dni
I to co było, i co będzie,
i nie spełnione sny.

Przegoniłam mgłę po ścierniskach,
pozwoliłam odpocząć snom.
Wygasiłam ogień w ogniskach,
przeżegnałam zielony dom.

Jeszcze tylko trochę popatrzę,
jeszcze w duszy wyrzeźbię ślad.
I odejdę, i znowu powrócę,
by spróbować tak jak od lat...

By - przeżyć...


Mokra szmata nad głową zastępuje nam niebo.
Wszystko smutne i mokre, tylko żabom w to graj.
A do szczęścia, no pomyśl! tak niewiele nam trzeba.
Nastrój raczej na bluesa, a więc bluesa mi graj.

Lepiej się krokiem z namiotu nie ruszać
i nucić bluesa, deszczowego bluesa.
Lepiej w śpiworze się wyciągnąć i śpiewać,
śpiewać bluesa...

Jutro będzie inaczej, słońce wyjrzy zza chmury,
mokry namiot zwiniemy i ruszymy na szlak.
Nie ma to jak pomarzyć, kiedy kapie przez dziury,
popatrz struna urwana, a więc na niej mi graj.

Lepiej się krokiem...


Pasą się owieczki na zielonej hali,
Juhas je dogląda - nie odejdą dalej.
Baca je ostrzyże, gaździna oprzedzie,
biały, ciepły sweter z owczej wełny będzie.

A to wszystko dla turystów,
wszak to prawda znana,
że się bez nich nie utrzyma
wieś tatrzańska sama.
A to wszystko dla turystów,
wszyscy o tym wiecie,
najważniejszy dla górala
turysta jest przecie.

Cieśla się uwija, murarz lepi mury,
już niedługo strzeli nowy dom do góry.
Gazda liczy dutki, skromnie teraz żyje,
jak się zacznie sezon, to sobie odbije.

A to wszystko dla turystów...

Stary baca dłubie przy kawałku drewna,
pomagają mu w tym krewny oraz krewna.
Drewniana ciupaga, skórzane rzemyki,
kapelusik z piórkiem, góralskie trzewiki.

A to wszystko dla turystów...


Wciąż szukam ciepła, a drogą wiatr hula.
Ktoś zgasił słońce, bliższa mi koszula.
Z Szarości wyjdę promieni poszukam
na pięcioliniach i w starych bukach

Przysuń się bliżej do mojej gitary
w niej drzemią dawne historie
przysuń się tutaj bliżej...
Przysuń się bliżej weź kilka nutek
Na złość zmarzniętym dłoniom
Przysuń się tutaj bliżej...

Powiedz o górach świat rozpięknieje
powiedz o ludziach obudź nadzieję
Poszukaj w sobie mnie samego
Poszukaj we mnie kogoś bliskiego

Przysuń się bliżej...


Zanurzyłam się głęboko w jesieni -
w pustym parku zbudzonym nad ranem,
ułożyłam na żwirowej alei
z martwych liści Twoje imię kochane.

Ref.:
Już za chwile
wstanie słońce,
zliże z liści
na śniadanie
krople rosy
- brylantami się rozświecą.
Na dzień dobry
zgodnym chórem
zawtórują ptaki, które
nie zdążyły
i już nigdy nie odlecą.

Zanurzyłam się głęboko w jesieni,
brzoza płaczem zaniosła się niemym,
gdy radosna wkładałam na głowę
welon mgły, sięgający do ziemi.

Ref.:
Już niedługo
przyjdą śniegi,
świat okryją.
Białym pledem zaśnie słońce,
ptaki zaczną coraz ciszej...
Z okna znów
powieje chłodem,
mróz oddechem
pełnym lodu
Twoje imię
gdzieś na szybie wypisze.


Wyśpiewam tę miłość do Ciebie, jak ptak swym lotem wysokim,
Napiszę na czystym niebie literą zdobioną w obłoki.
Wykrzyczę tę miłość do Ciebie gdzieś w górach echem stugłosym,
Zatrzymam w biegu strumienie, nazbieram Ci dzban świeżej rosy.

Ref.:
Wielkie słowa szybko milkną
Tak jak z dużej chmury bywa mały deszcz.
Czasem starczy ciche słówko,
Czasem uśmiech, czasem zwykły drobny gest.

Wytańczę tę miłość do Ciebie pod rękę z wiatrem szalonym,
Obudzę martwe kamienie, niech ciężkie podniosą głowy.
Wystukam ją serca łomotem, wygram na uczuć strunie,
A potem wyznam ją Tobie najładniej, najciszej jak umiem.

Ref.:
Wielkie słowa szybko milkną...


Razem pójdziemy jeszcze raz
Gdzie szare niebo kończy się,
Będziemy śpiewać o tym, jak
W naszych sercach przyjaźń rodzi się.

Razem pójdziemy jeszcze raz
Gdzie szare niebo kończy się,
Będziemy śpiewać o tym, jak
W naszych sercach przyjaźń rodzi się.

Razem pójdziemy jeszcze raz
Gdzie szare niebo kończy się,
Będziemy śpiewać o tym, jak
W naszych sercach miłość rodzi się.


To żaden cud, że śpiewam i gram,
To muzyka, którą w sobie mam.
Nogą o bruk i palcami o blat
Wystukuję głośno każdy takt.

Bo we mnie mieszka takie coś,
Ludziom na przekór, na złość,
Życie to taniec, który mi
Wybija w rytmie dni,
Lata szalone, lata szalone i...

Już skoro świt coraz głośniej brzmi,
Choć wokoło wcale nie gra nikt,
A kiedy noc do poduszki twarz
Wolno tonie w kolorowych snach.

Bo we mnie mieszka takie coś...

Za krokiem krok, przez okrągły rok
Chodzi za mną jak natrętny cień.
Nie zgasi jej, nie przykryje już
Przemijającego czasu kurz.

Bo we mnie mieszka takie coś...

...szalone dni.


Szósta pięć, świta już, budzi mnie zaspany blues.
Przystaje na krawędzi dnia,w uszach gra, w duszy gra,w sercu gra.

Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
i gwiazd - przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.

Włączam prąd, w kuchni gaz, ziewa czajnik, filiżanka, moja twarz.
Kawy łyk, w głowie luz, radio gra, radio gra, w radiu blues.

Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
i gwiazd - przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.

Z okna blask, z kranu deszcz, mokną włosy, mokną dłonie, szyja też.
W lustrze ja, za mną tuż, zaspany blues, zaspany blues, zaspany blues.

Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
i gwiazd - przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.


Przychodzi czas, że musisz w drogę ruszyć.
Przychodzi świt i woła górski szlak.
Czujesz, że już miasta masz po uszy,
a tam czeka połonina, słońce daje znak.

Śpiwór zwiń, koniec lata,
plecak masz lekki już.
Czeka cię ciepła chata,
wracaj tutaj znów.

Gitarę ktoś zabierze na wędrówkę,
piosenek stos w plecaku moim śpi.
Zamknięty sklep, kolega ma wałówkę,
na sępa się podłączę, nie odmówi mi.

Śpiwór zwiń, koniec lata...

Mój własny cień szedł ze mną połoniną,
Bieszczadzki rajd niejeden w nogach mam.
Odjeżdżam dziś, znów w chmurach szczyty giną,
ostatni dzień wakacji do pociągu wsiadł.

Śpiwór zwiń, koniec lata...


Dzisiaj przyszła do mnie samba z deszczu z wieczornej mgły
Samba pod parasolem nieba, co roni łzy, częste łzy,
co roni częste łzy.

Do - donośnie czajnik ziewa,
Re - rechoczą drzwi
Mi - i milknie świat za oknem,
gdy gram i śpiewam
sambę - do, re, mi.

Zdjęła kapelusz z głowy, z ramion pięciolinii szal
i kluczem wiolinowym nutek otworzyła dal,
otworzyła dźwięczną dal.

Do - donośnie czajnik ziewa,
Re - rechoczą drzwi
Mi - i milknie świat za oknem,
gdy gram i śpiewam
sambę - do, re, mi.

Zegar tyka za uchem, miasto kładzie się do snu,
tulą ściany głuche moje z sambą rande vouse,
moje z sambą rande vouse.

Do - donośnie czajnik ziewa,
Re - rechoczą drzwi
Mi - i milknie świat za oknem,
gdy gram i śpiewam
sambę - do, re, mi.


Aż się boję stąd wyjeżdżać, wokół taka zmiana.
Czarne wrony czarno kraczą
— zima — proszę pana.
Nowa pora, nowe sprawy,
a przysłowia bają,
że na zimę proszę pana
ludzie się rozstają.

Ref.:
Sama nie wiem proszę pana:
— jechać czy nie jechać?
Może lepiej tu na miejscu
na wiosnę poczekać?
Lecz niestety, obowiązki,
mam tylko obawy,
w jakim stanie, proszę pana,
będą nasze sprawy?

I dlatego mam problemy,
to niepewność stała —
Czy jak wrócę, będę pana
jeszcze wciąż kochała?

Ref.:
Sama nie wiem...


Wymyśliłam, wymarzyłam
Twoje oczy, dłonie twoje i twój głos.
Byłam cieniem, nikim byłam,
Teraz wiem, że się uśmiechnie do mnie los.

Odrzuciłam swoje smutki
Odrzuciłam żale swoje, swoje łzy.
Noc jest długa po dniu krótkim,
Tyle czasu na czekanie i na sny.

Bo ja szukałam ciebie
Na bezchmurnym niebie.
Bo ja szukałam ciebie...

Wymyśliłam, wymarzyłam
Twoje oczy, dłonie twoje i twój głos.
Byłam cieniem, nikim byłam,
Teraz wiem, że się uśmiechnie do mnie los.

Świat się kręci, czas ucieka,
Patrzę w lustro, kręcę włosy dobrze tak.
Tamtą miłość w płaczu rzekach
Utopiłam, teraz czekam na twój znak.

Bo ja szukałam ciebie...


Znowu minął dzień, pora już na sen,
Ale gdy zamykam powiek drzwi
Wspomnienia trzepocą jak ćmy.

Tyle dni, tyle gwiazd,
Połączyła nas muzyka, zamieszkała w nas,
Nastroiła nasze serca, zatrzymała czas,
Na zawsze połączyła nas.

Tyle było nut z roztańczonych strun,
Tyle ścieżek, tyle twarzy, które znam.
To wszystko przed sobą mam.

Tyle dni...

A gdyby tak oszukać ślepy los,
Który rozrzucił nas po świecie,
Zostawić szarość życia, ciepło gniazd,
Odnaleźć się, odnaleźć...

Znowu minął dzień, nie nadchodzi sen.
Miasto twarz kamienną wciska w kąt,
Jak najdalej odjechać chcę stąd.

Tyle dni...


Pora już radosny kończyć śpiew,
Odejść stąd, przez szare życie nieść
Tę melodię ulotną jak wiatr,
W słowach tych zaklętych kilka prawd.

To jest nasza ballada na "do widzenia",
Na lepszy los, pogodny sen, przychylność gwiazd.
Nim czas, złośliwy czas wszystko pozmienia
Żegnamy was, żegnamy was.

Jeszcze dźwięk ostatni w strunach drży,
Jeszcze ślad przygody w oczach masz.
Zanim dnia zamykane trzasną drzwi
Zaśpiewajmy, zagrajmy jeszcze raz.

To jest nasza ballada...

 

Wystarczy zacząć w dur *  
Mój śpiewniku podróżniku *
Moja stara peleryna *
Rajdowy kisiel *  
Noc w bacówce *
Bieszczadzki blues *  
Nienormalni *
Przeżyć *
Lepiej nie ruszać *  
A to wszystko dla turystów *  
Ballada dla Leszka *  
Imię twoje
Wyśpiewam  
Razem pójdziemy
To żaden cud  
Blues 6.05  
Lato, śpiwór, wałówka i ja *
Samba do re mi  
Niepewność  
Bo ja szukałam Ciebie
Połączyła nas muzyka  
Ballada pożegnalna
Bieszczady brass band * (tylko na płycie winylowej)   

Galeria

Jubileusze

Koncerty

Facebook

Linki

Licznik

2468016
Dzisiaj
W tym miesiącu
Poprzedni miesiąc
63
929
8573

Twoje IP: 3.239.3.196

Migawki



 

design © JM

© 2022 Harcerski Zespół Wokalno-Instrumentalny Wołosatki