2003
Przeczytaj tekst piosenki, klikając w jej tytuł.
Do niektórych piosenek dołączono próbkę dźwiękową.
Jeszcze noc, jeszcze trochę cienie się chwieją.
Cichym snem oddycha cały dom.
Moje myśli błądzą między złudą i nadzieją,
A czasami do snów Twoich zajrzeć chcą.
To będzie dobry dzień,
Jeśli rano mnie przywitasz
Ciepłych rąk dotknięciem, bez niepotrzebnych słów.
To będzie dobry dzień,
Z Twojej twarzy to wyczytam.
Dzień się budzi, Ty się budzisz. Witaj dniu!
Jakie imię chcesz darować mu na drogę?
Jakim słowem przywita go nasz dom?
Czy gdy jesień przyjdzie będzie jesienny na osłodę?
Wszak we dwoje jesień nie jest porą złą.
To będzie dobry dzień...
Od rana włóczę się po mieście,
Ciepły wiatr wodzi mnie za nos.
Każdym oddechem błogosławię
Mój niedorzeczny, głupi los.
Zda się - nie żyję - jestem żyta
I myślę chyba wciąż na wspak
Niemądrej głowie, którą kiwam
- i wszędzie mówię "tak"!
Nie mam już w sobie żadnych słów,
Które bym rzucał nadaremnie,
Prócz tej radości, tego smutku,
Co sam się wydobywa ze mnie.
Nie mam już w sobie żadnych słów,
Którymi chciałbym w świat uderzyć.
Pytam się szeptem i dlatego,
Ażeby jeszcze głębiej wierzyć.
Nie mam już w sobie żadnych słów,
Ani mi żadnych nie potrzeba.
Ty do mnie przemów, utajona
W wysokich wiekach, prawdo nieba.
Bez żadnych "ale" moi złoci,
Jakim sposobem? Po co? Kto?
Znamy się wszyscy osobiście
I słońce świeci, nie ma co.
I tak najlepiej, najszczęśliwiej,
Wielkie "nic" da największą treść.
Kupimy sobie garść winogron
I śmiejąc się będziemy jeść.
Nie mam już w sobie żadnych słów...
Przez całą noc nie możesz spać, przewracasz się na drugi bok,
Spocony, wystraszony budzisz się, a to tylko – on.
Mały budzik obok Ciebie co dzień rano budzi Cię,
Lecz nie jakimś zwykłym "ding-ding-dong",
Ale właśnie piosnką tą.
Piosenka na dzień dobry,
Na dzień dobry po nocy złej.
Śpiewaj ją kiedy masz tylko chęć,
A zobaczysz – nie będzie źle.
Kilka razy już pod rząd zegarmistrz brał go do rąk,
Moc sprężyn, śrubek wymieniał w nim, ale to nie dało nic.
I tak w kółko, już od lat twój budzik zmienił Ci świat.
Piosenką rano budzi Cię i zaczynasz nowy dzień.
Piosenka na dzień dobry...
Za szybą mgła
I rudy wrzesień przyszarzał i zbladł.
Zima jakby już szła.
Zima jakby już szła.
Zima jakby już szła.
Zima jakby już szła.
Ucieka czas
Żurawim kluczem iskrzących się gwiazd.
Za szybą został las.
Za szybą został las.
Za szybą został las.
Za szybą został las.
Rozpalmy drwa,
A ciepło niech się rozejdzie po dach.
Niech tylko ogień gra.
Niech tylko ogień gra.
Niech tylko ogień gra.
Niech tylko ogień gra.
Znowu minął dzień, pora już na sen,
Ale gdy zamykam powiek drzwi
Wspomnienia trzepocą jak ćmy.
Tyle dni, tyle gwiazd,
Połączyła nas muzyka, zamieszkała w nas,
Nastroiła nasze serca, zatrzymała czas,
Na zawsze połączyła nas.
Tyle było nut z roztańczonych strun,
Tyle ścieżek, tyle twarzy, które znam.
To wszystko przed sobą mam.
Tyle dni...
A gdyby tak oszukać ślepy los,
Który rozrzucił nas po świecie,
Zostawić szarość życia, ciepło gniazd,
Odnaleźć się, odnaleźć...
Znowu minął dzień, nie nadchodzi sen.
Miasto twarz kamienną wciska w kąt,
Jak najdalej odjechać chcę stąd.
Tyle dni...
Dwa dni koło mnie plątał się,
W zaczarowany świat mnie wiózł,
A potem z palta strzepnął kurz,
Skłonił się nisko ten od niechcenia blues.
Tyle kłopotów zepchnął w cień,
Uwolnił mnie od trosk ze stu,
A potem, kiedy spałam już
Grał kołysankę ten od niechcenia blues.
Co za historia spotyka mnie,
Tak dawno nie był u mnie nikt,
Po moim świecie wszerz i wzdłuż
Prowadzi mnie za rękę blues.
A dwa dni temu poszedł w świat,
Sentymentalnie, z gałązką bzu.
Do innych szedł, by tak jak mnie
Nadzieję dać – ten od niechcenia blues.
Zaplatały się stare nuty w pozłacane ogniki świec.
I coś gra, i o czymś śpiewa, czegoś pragnie i uciec chce.
Pogubiły się pięciolinie, pomyliły drogi i szlak.
No i czegóż żądać od skrzypiec, gdy serca brak.
Zapamiętam wszystkie dźwięki,
Poukładam je w nowy szyk.
Oddam serce i swoje piosenki,
Tylko grajcie, grajcie mi.
Rozsypały się drobne litery, z żółtych kartek uciekły gdzieś.
Może czas je do murów przykleił, może nadał im nową treść.
Wielkie słowa nie znaczą już tyle, co zwyczajny serdeczny gest.
Ulatują jak senne motyle, bo tak już jest
Zapamiętam wszystkie dźwięki,
Poukładam je w nowy szyk.
Oddam serce i swoje piosenki,
Tylko grajcie, grajcie mi.
Zaczaruję lądy, morza,
Czarną noc pogodzę z dniem,
Tylko grajcie mi piosenki me.
Tylko grajcie, tylko grajcie mi.
Miałem kiedyś wszystko, mogłem krzyczeć mam,
Dziś jak bańka sen mój prysnął i jestem całkiem sam.
Miałem stu przyjaciół i otwarte wszędzie drzwi.
Dzisiaj nie wiem, czy majaczę, czy życie moje mi się śni.
Zabierz mnie na stację, daj mi bilet w garść,
Czas na medytacje nadszedł, bo nie mam już żadnych szans.
Zabierz mnie na stację, daj mi bilet w garść.
Czas na medytacje nadszedł już...
Miałem kiedyś wszystko, mogłem krzyczeć mam,
Dziś jak bańka sen mój prysnął i jestem całkiem sam.
Miałem kiedyś Ciebie, miasta zgiełk i blask,
Dziś na moim niebie nie ma, nie ma nawet gwiazd.
Zabierz mnie na stację...
Na kołku wszystko przyjacielu zawieś,
Puść kantem, w trąbę, rzuć w diabły, w kąt.
Lato musuje, już czas jechać na wieś
Bryczką, w niebieski wiatr, daleko stąd.
Gościniec hula na prawo, na lewo,
Droga się toczy raz w przód, a raz wstecz,
Słońce jest tłustą, olejną ulewą.
Po pas w niej zabrnąć, niesłychana rzecz.
O ty swobodo, bezbrzeżna, szeroka,
Rozpierająca pełnych piersi trzon.
Dziwie, porywie zdumionego oka,
Świecie otwarty z wszystkich czterech stron.
Gościniec hula na prawo, na lewo,
Droga się toczy raz w przód, a raz wstecz,
Słońce jest tłustą, olejną ulewą.
Po pas w niej zabrnąć, niesłychana rzecz.
O ty swobodo, bezbrzeżna, szeroka,
Rozpierająca pełnych piersi trzon.
Dziwie, porywie zdumionego oka,
Świecie otwarty z wszystkich czterech stron.
Dziwie, porywie zdumionego oka,
Świecie otwarty z wszystkich czterech stron.
Uuu, uuu. jak zimno na tej górce.
Błotko chlupie w butkach cały czas.
Uuu, uuu. a deszczyk płynie na chmurce.
Ooo, aaa. też bym chętnie tak wysoko wlazł.
A w ogóle to w piątek jest piątek
I całą dobę ma.
W piątek jest piątek.
Za tydzień będzie też jak ja.
Uuu, uuu. gdzieniegdzie światła się palą,
Lecz wtedy tylko, gdy niezbędne są.
Uuu, uuu. a wnioski do łba się walą.
Ooo, aaa. mnie na szczęście niepotrzebny prąd.
A w ogóle to w piątek jest piątek...
Uuu, uuu. pobędę tu jeszcze chwilkę,
Tak mi mówi mój wewnętrzny głos.
Uuu, uuu. i łyknę jeszcze pastylkę.
Ooo, aaa. żle jest mieć aż tak zatkany nos.
A w ogóle to w piątek jest piątek...
Wicher jeździ ze mną dookoła świata,
A serca mego złoto jest ze słońca.
Każda ma lekka myśl gdzie indziej lata
I cały jestem bez dna i bez końca.
Tyle jest we mnie bajecznej pogody
I tak szaleństwem mam głowę nabrzmiałą,
I taki jestem rozlewny i młody,
Że mi już miejsca jest wszędzie za mało.
Niepowstrzymany i rozpromieniony,
Jak elektryczność, jak piorun wichury,
Szukam gdzieś jakiejś piątej świata strony
Dla mej wysokiej, szerokiej natury.
Tyle jest we mnie bajecznej pogody...
Nadmiar przelewa się jak szczęście we mnie,
Po krwi ugania strugą oszalałą
I ujścia pragnie w mym sercu daremnie,
Samemu jest mi już siebie za mało.
Tyle jest we mnie bajecznej pogody...
Kiedy wiatr i zimno, dla nas nic nowego
I pogoda stale w oczy deszczem pluje,
Można by się trochę ogrzać gdzieś kolego,
Co nam bardzo dobry nastrój uratuje.
Bar uniwersalny to jest to,
Bar uniwersalny, by się lepiej szło.
Bar uniwersalny da ci ciepły kąt,
Bar uniwersalny, niedaleko stąd.
Bar uniwersalny swojski wygląd ma,
Bar uniwersalny chuch sterylny da,
Bar uniwersalny, prawie jak u mamy,
Bar uniwersalny, znamy to już znamy.
Choć wiadomo, że nie po to wędrujemy,
Aby wchłaniać baru miły nam zapaszek,
Gdy padlinę podsmażaną poczujemy
Nieomylnie kierujemy kroki nasze.
To nie dla nas pierwsza, druga kategoria,
A i w trzeciej też nic prawie nie pojemy.
Idiotycznie zabrzmi głupia ta historia,
Ale wzwyż od trzeciej dobrze się czujemy.
Bar uniwersalny to jest to...
Jeśli zechcesz tam przyjaciół masz od razu.
Prawie wszyscy godni twojego portfela.
Większa przyjaźń jest im więcej tutaj gazu.
Tu uważaj, bowiem kończy się niedziela.
Bar koniecznie musi mieć trasa rajdowa,
Lecz my długo nie gościmy w barze takim.
Choć w nim atmosfera prawie jak domowa
Do drugiego baru idźmy rajdu szlakiem!
Bar uniwersalny to jest to...
Gdy pustoszeją ulice
I w domu mym światła gasną,
Nocą, przy jasnym księżycu
Myślisz, zasypia miasto.
I wielka cisza ogarnia
Domy, mosty i parki.
I lśnią uliczne latarnie,
A nad domami latarki.
I w szparze świerszcz nie szeleści
I ptaki wesołe śpią sobie,
A kto wciąż myśli i nie śpi,
Ten myśli tylko o Tobie.
I wielka cisza ogarnia...
Kiedy nas zwali z nóg
Zawieja oblodzonych słów,
A każde pęknie w ustach,
Tak jak pęka lód.
Gdy nasze nogi do podłogi
Przymarzną śliskim soplem drogi
I gdy lodowcem spłynie z nas
Zmarznięta łza.
I gdy oceanem spłynie
Lodowiec łez po zimie.
Powodzią wzruszeń zmyje z nas
Stracony czas.
Staniemy znów na własne nogi
Te odklejone od podłogi
Gdzieniegdzie będzie swędzieć sól
I ból.
Sól łez, co roztopione płyną,
Żal, że się jest tym, kim się było,
Ból, bo bez bólu nie ma szans
Na sól, na żal.
Kiedy nas zwali z nóg
Zawieja oblodzonych słów,
A każde pęknie w ustach,
Tak jak pęka lód.
Ile już wody upłynęło w zwyczajnej, ludzkiej życia strudze,
Ile się piasku przesypało w klepsydrze naszych złudzeń.
Komu do życia więcej trzeba niż wody łyk i chleba kęs,
Ileż to dróg jeszcze przed nami, by dostać się do nieba.
Są takie prawa niepisane, są prawdy, które każdy zna,
Wiara, nadzieja na przetrwanie i chwila, która trwa.
Są takie prawa niepisane, są prawdy, które każdy zna,
Wiara, nadzieja... i chwila, która trwa.
Jest w życiu cel i są marzenia, jest ktoś, kto dobrze Ciebie zna,
Jest dzień, co zmusza do myślenia i noc, co czasem łka.
Jest tyle rzeczy do zrobienia, zbudować własny, jasny dom,
Garściami życie rwać i śpiewać, kiedy już przyjdzie odejść stąd.
Są takie prawa niepisane...
Niech kochają inne swych brunetów, blondynów, kto wie.
Niech całują z wszystkich sił brodaczy przystojnych lub nie.
Broda nie gra roli wszak, okulary – tak.
Ja chcę chłopca mieć w okularach.
Niech mnie olśni blask jego szkieł.
Razem pójdzie w świat taka para
On i ja, okulary też
Ona chłopca chce w okularach,
Niech ją olśni blask jego szkieł.
Razem pójdzie w świat taka para
Ona z nim, okulary też.
Kiedy w oczy spojrzę mu ukryte dyskretnie za szkłem
Błysk znajomy dojrzę tu, tak błyszczy ta miłość, to wiem.
Pocałuję szkiełka dwa i zaśpiewam tak.
Ja chcę chłopca mieć w okularach...
Może zdarzyć się kiedyś tak, że będę wiedziała – to ten,
Lecz, pomyśleć o tym strach, nie będzie miał oczu za szkłem.
Tu dylemat wielki mam, no bo przecież ja...
Ja chcę chłopca mieć w okularach....
Kolejny dzień przecieka nam przez palce.
Czas płynie. Mówią, że leczy rany.
Jak wygrać w tej nierównej walce?
Jak żyć, by nie być tym przegranym?
Spróbuj złapać wiatr w żagle,
Wyruszyć, nieważne skąd
I płynąć, aż ujrzysz nagle
W oddali nieznany ląd.
W oddali nieznany ląd.
Daj się ponieść marzeniom.
Niech one wyznaczą Ci szlak.
Unieś się lekko nad ziemią,
Czuj się jak wolny ptak!
Jak wolny ptak...
Życie jest krótkie. Szkoda go na łzy.
Nie warto płakać, choć wiatr wieje w oczy.
Wystarczy uwierzyć we własne sny,
A wszystko się dobrze potoczy.
Spróbuj złapać wiatr w żagle,
Wyruszyć, nieważne skąd
I płynąć, aż ujrzysz nagle
W oddali nieznany ląd.
W oddali nieznany ląd.
Daj się ponieść marzeniom.
Niech one wyznaczą Ci szlak.
Unieś się lekko nad ziemią,
Czuj się jak wolny ptak!
Jak wolny ptak...
Choć nie my parzymy dłonie kubkiem
I nie my skłóceni z echem złym
I to nie naszą pelerynę mole jedzą,
Lecz to nas w bacówce gwiazdy złote śledzą.
Tyle dni nie może spłoszyć wspomnień,
Żyją w Was zadziorne, mimo lat.
Wasze wspomnienia dla nas stają się legendą,
W którą chcemy wpisać kilka własnych dat.
Dzisiaj nasze głosy budzą dzień zaspany,
A nocami odstraszają niechciany sen.
Dziś to my kroniki sobą wypełniamy.
W Wołosatem zostawiamy serca swe
Może dziś rozbudzą się marzenia.
Taka noc powinna wstrzymać czas.
Wasze piosenki z naszych ust już tak nie zabrzmią.
Takich słów czekamy też o każdej z nas.
Dzisiaj nasze głosy budzą dzień zaspany...
Już nie masz złudzeń, to jak zły sen.
Ten dzień znów będzie szarym dniem.
Znów każde słowo rani jak prąd.
I szukasz wyjścia – zaklęty krąg.
I tylko w sobie szukaj dobra,
W sobie szukaj zła,
Tylko w sobie szukaj prawdy,
Tylko w sobie szukaj zdrad.
Bo przecież w sobie znajdziesz miłość
Na sto przyszłych lat,
Tylko w sobie znajdziesz spokój.
To już wszystko, nie znam rad.
Dzień nie daje szansy, noc nie daje snu.
Czas nie daje ulgi, myśl przynosi ból.
Wokół grają ostro, coś już o tym wiesz.
Wynik nie jest taki, jak ty chcesz.
I tylko w sobie szukaj dobra...
Zamknij mnie w swych źrenic ciemnej toni,
Pozwól w nich utonąć chociaż raz.
Zobacz jak przez palce naszych dłoni,
Zobacz jak przecieka szybko czas.
To nic, że wciąż wspomnień rozpala mnie żar,
W twoich oczach jeziora są dwa,
W nich odnajdę zbawienie,
zbawienie i chłód.
To nic, to nic
Że noc każda nie zsyła mi snów,
Na twych dłoniach poduszki dwie,
Wtulę w nie swą tęsknotę,
tęsknotę i głód.
Zamknij mnie w swych źrenic ciemnej toni,
Pozwól w nich utonąć chociaż raz.
Czas to czas – i tak go nie dogonisz,
Lampę dnia pod powiekami zgaś.
To nic, że wciąż wspomnień rozpala mnie żar...
Za krótka noc, powychodziły drzewa z cienia.
Dobrze nam z sobą, szkoda, że zaczynamy drzemać.
Ogniska blask zostawił ślady nam na twarzach,
Ale już brzask, czerwony płomień się rozmazał.
I szary popiół już na żar zaczyna się kłaść.
Dajmy sobie spokój, trzeba iść już spać.
Dzień nas zaskoczył, za parę godzin trzeba wstać.
Gdy szczypią oczy trzeba iść już spać.
Za wczesny świt z nadejściem mógłby jeszcze zwlekać,
Poranne mgły sennością ciążą na powiekach,
Wilgotnym chłodem za plecami szumi zboże.
Pragniemy snu, a jeszcze szkoda się rozchodzić.
I szary popiół...
Poranna rosa błyszczy na trawie, dłonie ziębi.
Czas się podnosić z powilgotniałej nagle ziemi.
Zaczął się dzień i wszystko w nim się może zdarzyć.
Już ptaków śpiew, za chwilę słońce się pokaże.
I szary popiół...
Śpiewnik
Kliknij w obrazek, aby pobrać śpiewnik w formacie PDF