Witaj

Dyskografia

Sklep

MP3

Wideo

 

2012

Przeczytaj tekst piosenki, klikając w jej tytuł.
Do niektórych piosenek dołączono próbkę dźwiękową.


Słowa nas wiodą jak przewodnikiem
Po nienajlepszych drogach
Niektóre kłamią, niektóre zwodzą
Jedne są kimś, inne nikim.
Słowa tłumaczą poranne świty
Dnia nie potrafią objaśnić
Niektóre ciężkie, niektóre puste
Jak czas przed chwilą przeżyty.

Że nam się tak rzadko zdarza
Spokać dobrego tekściarza
Który potrafi dnia rozedrganie
Zamknąć w prosty wiersz.
Łatwiej spotkać poetę
Poetę - wierszokletę
Który potrafi napisać
Głupi tekst.

Słowa tłumaczą radości nieznane
Które przed chwilą dostałaś
Piersze słoneczne, drugie wietrzne
Nadzieją zapisane.

Że nam się tak rzadko zdarza
Spokać dobrego tekściarza
Który potrafi dnia rozedrganie
Zamknąć w prosty wiersz.
Łatwiej spotkać poetę
Poetę - wierszokletę
Który potrafi napisać
Głupi tekst.


Szukał słów w łąkach skoszonych
Ranił myśli o kolce jeżyny
Grozę poznał w ptakach spłoszonych
A łagodność w oczach dziewczyny.

W mieście płynął rybnym tramwajem
W studni widział księżyc z papieru
Filharmonią był uliczny grajek
Grosz ostatni furą pieniędzy.

Wspomnijmy byłch poetów
Co już ni ziębią, ni grzeją
U których w oknach, jak grzyby,
Zasuszone słowa pleśnieją.

Wspomnijmy byłch poetów
Co już ni ziębią, ni grzeją
U których w oknach, jak grzyby,
Zasuszone słowa pleśnieją.

Chodził gdzieś, bo o to chodziło
Bilet zawsze miał w jedną stronę
Czasem nad ranem coś się przyśniło
Lecz sny rozwiewał mu pies ogonem.

Wspomnijmy byłch poetów
Co już ni ziębią, ni grzeją
U których w oknach, jak grzyby,
Zasuszone słowa pleśnieją.

Wspomnijmy byłch poetów
Co już ni ziębią, ni grzeją
U których w oknach, jak grzyby,
Zasuszone słowa pleśnieją.


Wędrujesz sobie od ściany do zmierzchu
Po zwykłej drodze, a czasem przez gaj
Masz parę marzeń, słonych garść orzeszków
I obiecany, choć niepewny raj.

Wedrujesz, szukasz tych miejsc, gdzie jest to
Co Cię dotyka, choć nie istnieje
Pod tym dotykiem ulata gdzieś zło
A Ty jaśniejesz i wiosenniejesz.

I nagle stajesz, by oczy wlepić
W napis: "Ostatni na szlaku sklepik"
Przystań i policz bracie do stu
Może to szansa ostatnia już?
Może to szansa ostatnia już?

Za rogiem który tak dobrze znasz
Ścieżka codzienności w codzienność Cię pcha
Tych samych ludzi sto tych samych min
Zatrzaskiwane tuż przed nosem drzwi.

I jeszcze dróżka wśród spraw i traw
Co ma prowadzić do weselszych miast
Mijając domy i nadzieje, wiedz
Że gdzieś na szlaku jest ostatni sklep.

I nagle stajesz, by oczy wlepić
W napis: "Ostatni na szlaku sklepik"
Przystań i policz bracie do stu
Może to szansa ostatnia już?
Może to szansa ostatnia już?

Sotjąc przed sklepem - tym ostatnim tam
Patrz jakie oczy sklepikarka ma
Powiedz jej kilka ważnych dla Was słów
Dojdź tam, gdzie musisz i do sklepu wróć.

I nagle stajesz, by oczy wlepić
W napis: "Ostatni na szlaku sklepik"
Przystań i policz bracie do stu
Może to szansa ostatnia już?
Może to szansa ostatnia już?


Zielony sen przychodzi zwykle nocą
W warkoczach brzóz, w pokosach pierwszych traw
Zielony sen jak wielka chmura rośnie
Wypełnia nas, okrywa tak jak mgła.

Zielony sen - zielony świeci księżyc
zielony sen - zielony świat się śni
Zielona noc - w zielonej ciszy kroczy
Zielone serce uczuciem wiosny drży.

Zgubieni w nim nikomu niepotrzebni
Jesteśmy wszystkim i świat jest tylko nasz
Przygarnij mnie - chcę wreszcie zamknąć oczy
Dopiero maj - zielony sen niech trwa.

Zielony sen - zielony świeci księżyc
zielony sen - zielony świat się śni
Zielona noc - w zielonej ciszy kroczy
Zielone serce uczuciem wiosny drży.

Zielona noc - w zielonej ciszy kroczy
Zielone serce uczuciem wiosny drży.


Pomyśl czasem o piosenkach
O ich wersach, o ich dźwiękach
Mocy, jaką niosą w sobie
O tym, co przynoszą Tobie.
Rymy przytul do poduszki
Słowa weź między paluszki
Kołysz się, kiedy płyną
I niech nigdy w zapomnieniu nie zaginą.

Piosenka historię zawsze pamięta
Nie jest podarta ani pomięta
Nie zalejesz jej poranną kawą
Może być nudną, może być ciekawą
A gdy przytuli się do swej pary
Do pianina, skrzypiec lub gitary
Wtedy na nowo jak feniks odżywa
Jej historia znów prawdziwa, znowu żywa.

Piosenka jest nieczuła na deszcze
Na rdzę, erozję, goroączki i dreszcze
Można ją zmieścić w małym plecaku
Można ją śpiewać w lesie na szlaku.
Może nieść radość swoim słuchaczom
Lub może sprawić, że wszyscy zapłaczą
Dlatego postawmy pomnik piosence
Śpiewajmy ją, śpiewajmy ją, i śpiewajmy ją
W szczerej podzięce, w szczerej podzięce...


Rozzuchwalił się październik
Smukłym drzewom w biały dzień
Pozdejmował uniformy zardzewiałe.
Teraz stoją zawstydzone
I w objęciach wiatru drżą
Nie ma rady - to już jesień, proszę Pani.

Zakłopotał się listopad
Trzeba będzie chyba odejść
Łzy w kałużach topi, po rynnach wydzwania.
Zdążę jeszcze się wypłakać
Zanim wpadnie biały grudzień
Nie ma rady - to już jesień, proszę Pana.

Przystajemy, wyczekując
Może słychać szelest wspomnień
O przygodach w wędrowaniu i o lecie.
Zawiedzeni odpływamy
Potokami zmiętych liści
To już jesień, nie ma rady - to już jesień.

To jesień - pora zmierzchów i mgieł
Pora smuntych poetów.
Ta jesień opętała mnie
Życiu na przekór.

Przystajemy, wyczekując
Może słychać szelest wspomnień
O przygodach w wędrowaniu i o lecie.
Zawiedzeni odpływamy
Potokami zmiętych liści
To już jesień, nie ma rady - to już jesień.


Ja nie pójdę więcej w Bieszczady
I nie ma na to chyba już rady
Każdy ma przecież jakieś tam wady
Bez nich nie byłoby tej ballady.

Bo ja się boję spotkać niedźwiedzia
Co ja bym wtedy jemu powiedział?
Co znaczy "sio!" - czy miś by to wiedział?
I czy na "siad" grzecznie by siedział?

Zawsze wędrując po górskich szlakach
Prawie każdego dużego pniaka
Za brunatnego ja biorę ssaka
Skryta przypadłość to moja taka.

Bo ja się boję spotkać niedźwiedzia
Co ja bym wtedy jemu powiedział?
Co znaczy "sio!" - czy miś by to wiedział?
I czy na "siad" grzecznie by siedział?

A może szlakiem już się nie skradać?
Czy głaz to grizzly lepiej nie badać?
Marszu na Dwernik już nie odkładać?
Obecnośc swoją tak zapowiadać:

Bo ja się bałem spotkać niedźwiedzia
Co ja bym wtedy jemu powiedział?
Co znaczy "sio!" - czy miś by to wiedział?
I czy na "siad" grzecznie by siedział?

Co znaczy "sio!" - czy miś by to wiedział?
I czy na "siad" grzecznie by siedział?


Plątali się od zimy po bieszczadzkich ścieżkach
W końcu wylądowali u Antka w Bereżkach
Na głowach wieńc kwietne, z paproci spódnice
A na tych spódnicach pyszne parzenice.

Nad Wołosatym strasznie się dziwili
Że nie ma w rzece żadnych krokodyli
I żeby nie przeszkadzać jakiejś tam biedronce
Nie wolno się położyć na bieszczadzkiej łące.
I zamiast na gęślach, na tam-tamach grali
Na góralską nutę śpiewali.

Grupa górali z Mozambiku
I dwa juhasy spod Mombasy
Trzej prawie nago, ale z ciupagą
I wszyscy śwarni, chociaż czarni.
Opuścili swą Afrykę, bo Bieszczady bardziej dzikie
Bo Bieszczady bardziej dzikie.

Zabronione także jest bieganie w krzaki
Bo od fizjologii ważniejsze są szlaki
Chcieli zjeść niedźwiedzia, nie mogli niestety
Na dziko w Bieszczadach można jeść pasztety.

I tak pokochali tę dziką krainę
Założyli w Czarnej bazę z kawiarnią i kinem.
A żeby nawiązać do swych stron rodzinnych
Oglądali tylko czarno-białe filmy.
I zamiast na gęślach, na tam-tamach grali
Na góralską nutę śpiewali.

Grupa górali z Mozambiku
I dwa juhasy spod Mombasy
Trzej prawie nago, ale z ciupagą
I wszyscy śwarni, chociaż czarni.
Opuścili swą Afrykę, bo Bieszczady bardziej dzikie
Bo Bieszczady bardziej dzikie.

Opuścili swą Afrykę, bo Bieszczady bardziej dzikie
W porównaniu z Mozambikiem.


Trzeba niekiedy iść pod prąd
Być popychanym przez swój los
Jak spadające liście wirować
Umarłej muzy słyszeć głos.

Trudno bez wiary trzymać żar
Co w zimnych piersiach jeszcze płonie
Ach, żeby poznać jakiś czar
Zamienić w skrzydła moje dłonie
Wzlecieć wysoko, w serce chmur!
Dolecieć tam, gdzie me istnienie!
Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...

Trzeba czasami oczy zamknąć
By chwilę marzyć, chwilę śnić
Raz być obłokiem i megagwiazdą
Raz znowu zwykłym życiem żyć.

Trudno bez wiary trzymać żar
Co w zimnych piersiach jeszcze płonie
Ach, żeby poznać jakiś czar
Zamienić w skrzydła moje dłonie
Wzlecieć wysoko, w serce chmur!
Dolecieć tam, gdzie me istnienie!
Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...

Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...


Zanurzona w drzew ramiona
Zanurzony w drzew korony
Zachwyceni drogą, słońcem, niebem, sobą.
Przytuleni do kamieni
Przyklejeni do swych cieni
Gdzie kapliczki trzy
Tylko ja i Ty.

Idziemy razem, razem idziemy
Z obłokiem w parze płyniemy
Po krajobrazie w owieczki tkanym
Namalowanym na szkle dla Ciebie i mnie.
Idziemy razem, razem idziemy...

W ciepłe słowa otuleni
Po pagórkach starej ziemi
Krok za krokiem wyżej, wciąż do nieba bliżej.
Czyżyk dziobem błękit strzyże
Nad potokiem chłód
Popatrz wkoło
Istny cud.

Idziemy razem, razem idziemy
Świat się od marzeń zieleni
Gdy dziękujemy ptakom na szlaku
Za wszystkie chwile, co mają skrzydła ptaków.
Idziemy razem, razem idziemy
Z obłokiem w parze płyniemy
Po krajobrazie w owieczki tkanym
Namalowanym na szkle dla Ciebie i mnie.
Idziemy razem, razem idziemy
Przytuleni, przyklejeni
Gdy dziękujemy ptakom na szlaku
Za wszystkie chwile, co mają skrzydła ptaków.


Gdyby słońce tak nie świeciło
Gdyby tak przyjemnie nie było
Gdybyż tak przyjemnie wiosną nie zakwitło nam wkoło
A ptaki nie śpiewały tak wesoło

Nie ciągnąłbyś w te góry prosto z miasta
Gdzie życia tylko namiastka
Gdzie samochodów wrzeszczy chór
Ja chcę do lasów, do moich gór.

Kiedy wiatry wieją z zachodu
Kiedy zimy ubywa chłodu
Kiedy wkoło wszystko tańczy razem z zimą i wiosną
A ptaki ogłaszają wieść radosną

Ciągnij w te góry prosto z miasta
Gdzie życia tylko namiastka
Gdzie samochodów wrzeszczy chór
Ja chcę do lasów, do moich gór.

Więc czemu siedzisz jak więzień
Pod strażą gryp i przeziębień?
Gnaj przed siebie, szukaj przeznaczenia
Dogoń swoje marzenia.

I ciągnij w te góry prosto z miasta
Gdzie życia tylko namiastka
Gdzie samochodów wrzeszczy chór
Ja chcę do lasów, do moich gór.

Ciągnij w te góry prosto z miasta
Gdzie życia tylko namiastka
"STOP" krzyknij stekom bzdur
Ciągnij do lasów, do swoich gór.


Dzisiaj znowu zagram koncert na ogromnej sali
Znów się zejdą wszyscy goście, nawet Ci z oddali
Zacznę jeszcze przed zachodem i do rana będę grać
Kogo jeszcze mam zaprosić, komu miejsce dać?

To moja symfonia na góry zielona
Jakiś głos zmęczony, jakiś ton zgubiony
To moja symfonia na góry zielone
Moja symfonia - to wszystko, co mam.

W pierwszym rzędzie siądą ptaki, w drugim leśne stwory
A za nimi wiatr - hulaka w towarzystwie mgły
Jeszcze wyżej słońce siądzie po męczącym, ciężkim dniu
A na górze legną chmury na zwalonym pniu.


To moja symfonia na góry zielona
Jakiś głos zmęczony, jakiś ton zgubiony
To moja symfonia na góry zielone
Moja symfonia - to wszystko, co mam.
To wszystko, co mam
To wszystko, co mam...


Nocne niebo śpiewa aniołami
Tylko w górach możesz je usłyszeć
Gdy do rytmu złotymi gwiazdami
Pobrzękuje, przerywając ciszę.

Możesz dotknąć niemal każdej nuty
Na rozpiętej między ziemią a księżycem
Pięciolinii sennych marzeń i batuty
Koncertmistrza letniej nocy i zachwyceń.

Nocne niebo śpiewa aniołami
Tylko w górach możesz je usłyszeć
Gdy do rytmu złotymi gwiazdami
Pobrzękuje, przerywając ciszę.

Tylko w górach na przełęczy snu i jawy
Otuleni miękkim nocy aksamitem
Usłyszycie granie na źdźbłach trawy
Choć zabrakło dyrygenta nad pulpitem.

Nocne niebo śpiewa aniołami
Tylko w górach możesz je usłyszeć
Gdy do rytmu złotymi gwiazdami
Pobrzękuje, przerywając ciszę.


Kropelki deszczu stukają w okno
Letnie wspomnienia gdzieś za oknem mokną
Wiatr z drzew otrząsa liście kolorowe
Gwiżdże po cichu bossa-novę.

Jesienne słońce tonie w kałuży
Ostatni promień zbladł
Jesienią czas się strasznie dłuży
Wolniej się kręci świat
Wiatr nagim drzewom snuje opowieść
Z kominów wznosi się dym
Jesienną porą w jesiennej głowie
Jesienny się rodzi rym.

Jesienny pejzaż we mgle znika
Brzmi w szumie liści jesienna muzyka
Wiatr smutno śpiewa o pierwszych chłodach
Ulewnie płacze nam pogoda

Jesienne słońce tonie w kałuży
Ostatni promień zbladł
Jesienią czas się strasznie dłuży
Wolniej się kręci świat
Wiatr nagim drzewom snuje opowieść
Z kominów wznosi się dym
Jesienną porą w jesiennej głowie
Jesienny się rodzi rym.


Kiedy w Twym mieście jest dzień bezchmurny
Marzysz, by znów być w Ustrzykach Górnych
Zabrać swą mumię i karimatę
Aby pod bokiem mieć Wołosate
Aby pod bokiem mieć Wołosate.

Turystek smukłych nóg zwolennicy
Spotykają się dziś na Tarnicy
Być może zapał się nie wypalił
Z rozpędu pójdziesz nawet na Halicz
Z rozpedu pójdziesz nawet Halicz.

Bo choć się zbliża emerytura
Twe nogi chcą wciąż chodzić po górach
Czy widać u Ciebie jakieś żylaki?
Ty przecież musisz zdobywać szlaki!

Opuścisz termin badań kontrolnych
Jadąc chociażby do Ustrzyk Dolnych
Nad Wołosaty nogi uparte
Powiodą Ciebie choćby asfaltem
Powiodą Ciebie choćby asfaltem.

To nic, że wkrótce emerytura
Twe serce chce wciąż chodzić po górach
Choć może masz już dużo żylaków
Corocznie musisz bywaćna szlaku!

Kiedy w Twym mieście jest dzień bezchmurny
Marzysz, by znów być w Ustrzykach Górnych
Zabrać swą mumię i karimatę
Aby pod bokiem mieć Wołosate
Aby pod bokiem mieć Wołosate.

Chociaż już wreszcie emerytura
Twe płuca chcę wciąż chodzić po górach
Cóż z tego, że już więcej żylaków
Chciałbyś być kiedyś jeszcze na szlaku.

Już Ci obrzydła emerytura
A wciąż smakują widoki w górach
Cóż z tego, że już więcej żylaków
Chciałbyś być kiedyś jeszcze na szlaku.


Idą święta strojne w bombki
Nawet śnieg może się przydarzyć
Nim zaświeci Betlejemska
Łazi tłumek kolędziarzy.

Drzwi otwieram - stoją cacy
Z kalendarzem dwaj strażacy
Chcę czy nie chcę - czasem nie chcę
Mają mnie na tacy.

Jest sierotka, z nią dwa dziadki
Wcisnąć chcą mi swe opłatki
Wcięc tłumaczę im, że przecie
Już kupiłem w Internecie.

Straż już poszła, a za strażą
Kominiarze jakieś łażą
A po nich harcerze stadami
Z betlejemskimi świeczkami.

Bo idą święta, idą święta...

Marzę, żeby opcję świąt
Wreszcie z siebie zdjąć
By mi nie ciążyło piętno
Jak obchodzę święto.

Cieszę się niezmiernie
Że już po świętach, już po świętach...


Gdzieś w moich snach
Daleko stąd
Jest inny świat
Wymarzony ląd
Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Daleko stąd
Daleko stąd
Jest inny świat
Wymarzony ląd
Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Strumienia szept
I historii ślad
W czuprynach drzew
Niespokojny wiatr
Gitary śpiew
I ogniska swąd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Daleko stąd
Daleko stąd
Jest inny świat
Wymarzony ląd
Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Gdy stracisz sens
Kiedy braknie tchu
Gdy w życiu swym
Musisz iść pod prąd
Niech Ci się śni
Ten zielony kąt
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Daleko stąd
Daleko stąd
Jest inny świat
Wymarzony ląd
Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.

Na nieba tle
Płaskich szczytów rząd
Gdzieś w moich snach
Daleko stąd.


Mnie wesołość nie wychodzi
Wolę pisać o powodzi
Burzach, chmurach - o tym wszystkim
Temat łez też mi jest bliski.

Pisząc smutno mam wrażenie
Lepiej idzie mi tworzenie
A gdy radość chcę wpasować
To wychodzi Częstochowa.

Nasz repertuar to katastrofa!
Gdzież tu jakaś skoczna strofa?
Gramy większośc smutnych pieśni
O poetach oraz pleśni
U nas to jest temat pierwszy
Mam już potąd takich wierszy.

Podnieść poziom endorfiny
Wbrew wszystkiemu - łatwa sprawa
A więc chłopcy i dziewczyny
Powtarzajcie po nas tak:

La, la, la
Szubiduba
La, la, la
Szubiduba...


Nasz zegar to nie żaden czasomierz
Z bezmyślnym, jednostajnym tik-tak
Nasz płynie między Wenus a Orionem
Nie odmierza nic, kuranty gra.

Nie zszarzały w nas łąki zielone
Choć na palecie jest kilka smug
Sny i słowa lecą barwnym balonem
Ach, jak wiele w nas jeszcze
Tych snów, tych snów.

Wspomnieniami nam płynie życie
Marzeniami, co się gdzieś ziściły
Nadziejami chowanymi w szkatułkach skrycie
Znalezione dziś w sobie, bo kiedyś w nas były.

A Wielki Wóz prowadził nas drogą
Było w nas jeszcze tak wiele dróg
I tak szliśmy nimi - noga za nogą
By powrócić, gdzie naszego domu próg.

Bo nasz zegar to nie żaden czasomierz
Z bezmyślnym, jednostajnym tik-tak
Nasz płynie między Wenus a Orionem
Nie odmierza nic, kuranty gra.

Wspomnieniami nam płynie życie
Marzeniami, co się gdzieś ziściły
Nadziejami chowanymi w szkatułkach skrycie
Znalezione dziś w sobie, bo kiedyś w nas były.

 

Dobre wieści
Słowa  
Wspomnijmy byłych poetów
Ostatni sklep na szlaku  
Zielony sen  
Piosenka o piosenkach  
To już jesień
Spotkać niedźwiedzia  
Grupa górali z Mozambiku  
Refleksja  
Idziemy razem
Prosto z miasta  
Moja symfonia  
Nocne niebo
Jesienna bossanova  
Marzenia mojego dziadka  
Idą święta  
Daleko stąd
Mam wrażenie  
Nasz zegar  

 

"Dobre wieści" to zbiór piosenek optymistycznych, wesołych i sentymentalnych. Piosenka turystyczna w wydaniu Wołosatek rozwija się stylistycznie, harmonicznie, brzmieniowo i warsztatowo. Nie zapominamy jednak o przekazywaniu ludziom bieszczadzkich zapachów, otwartych przestrzeni, majestatu gór i radości życia - po prostu dobrych wieści.

 

Ostatni sklep na szlaku :)

Galeria

Jubileusze

Koncerty

Facebook

Linki

Licznik

2486702
Dzisiaj
W tym miesiącu
Poprzedni miesiąc
11
3941
6786

Twoje IP: 18.97.9.174

Migawki



 

design © JM

© 2022 Harcerski Zespół Wokalno-Instrumentalny Wołosatki