Witaj

Dyskografia

Sklep

MP3

Wideo

1999

Przeczytaj tekst piosenki, klikając w jej tytuł.
Do niektórych piosenek dołączono próbkę dźwiękową.



Wraca wspomnienie tego lata
Kiedy pierwszy raz ruszyłeś w las, wielki las
Droga tam nie była byle jaka
Obok, obok płynął wartki strumień - czas, czas, cenny czas

A czas płynie i płynie, ty wędrujesz, ty gnasz
Przemijają kolejne jesienie
Żółte liście na drodze spadają w piach
Gasną ognisk czerwone płomienie

Przy niejednym ognisku siedziałeś już
Spałeś w głębi wielkiego lasu
Pochylone drzewa kłaniały się
W przeogromnym oceanie czasu

A czas płynie i płynie, ty wędrujesz, ty gnasz
Przemijają kolejne jesienie
Żółte liście na drodze spadają w piach
Gasną ognisk czerwone płomienie
Wspomnienie, płomienie, wspomnienie.

Przemierzyłeś już prawie tysiąc dróg
Jeszcze tysiąc przed sobą masz
Ale ty nie rezygnuj, dalej idź
Chwytaj dzień za dniem i swój czas, czas, cenny czas

A czas płynie i płynie, ty wędrujesz, ty gnasz
Przemijają kolejne jesienie
Żółte liście na drodze spadają w piach
Gasną ognisk czerwone płomienie

Przy niejednym ognisku siedziałeś już
Spałeś w głębi wielkiego lasu
Pochylone drzewa kłaniały się
W przeogromnym oceanie czasu

A czas płynie i płynie, ty wędrujesz, ty gnasz
Przemijają kolejne jesienie
Żółte liście na drodze spadają w piach
Gasną ognisk czerwone płomienie
Wspomnienie, płomienie, wspomnienie.

Płomienie, wspomnienie, płomienie, wspomnienie... Czas.


Śpiewali w połoninach turyści i pasterze,
kłócili się z echem nie raz.
Złożyli swą piosenkę kieleccy harcerze,
powtarzał ją będzie i strumień i las,
powtarzał ją będzie i las.

Ref:
Harcerska piosenka przez połoninę szła.
Harcerska piosenka dziś wstała
z brzaskiem dnia.
Wędrując napotkała harcerzy naszych ślad
i pozostała z nimi na całe dziesięć lat,
na całe dziesięć lat.

Gdy jesień i zima nadejdą w Bieszczady,
harcerską piosenkę ułożą do snu.
Na drugi rok wrócisz, piosenkę zanucisz,
w kieleckiej stanicy zanucisz ją znów,
w stanicy zaśpiewasz ją znów.

Ref.:
Harcerska piosenka...


Do widzenia, do widzenia,
Drogę swą dalej już znasz.
Do wiedzenia, do widzenia,
Dobrze w zielone już grasz.

Ref.:
Weź w dłonie krople rosy,
puść z wiatrem swoje włosy.
Słońce w swoim sztambuchu
zapisze cię tak.

Do widzenia, do widzenia,
umiesz już w sercu się śmiać.
Do widzenia, do widzenia,
umiesz wziąć wszystko, nic dać.

Weź w dłonie...

Do widzenia, do widzenia,
żegna Cię łąka i las.
Do widzenia, do widzenia,
żegna Cię wieczór i brzask.

Weź w dłonie...

Do widzenia, do widzenia,
jutro rozwieje nas wiatr.
Do widzenia, do widzenia,
rozlicz się z zysków i strat.

Weź w dłonie...


Zabierasz plecak, wygodne buty
i trochę forsy z banku.
Ostatni raz podążasz na miasto
wakacyjnego poranka.
Ruszasz w Bieszczady, patrzysz na niebo,
obłoki wędrujące.
Wśród nich są także twoje marzenia
i roześmiane słońce.

Już kochasz Bieszczady,
leśne zwierzęta, szmer strumienia w dali,
już cię nie martwi obdarta pięta,
możesz iść dalej i dalej.

Namiot rozbijasz na leśnej polanie.
Wieczorem słońce już zgasło.
Spotykasz przyjaciół, grasz na gitarze,
wcinasz razowy chleb z masłem.
Szybko mijają szczęśliwe tygodnie,
włóczęgi kres już nadszedł.
Musisz pożegnać bieszczadzkie lasy,
lecz wracać będziesz tu zawsze.

Już kochasz...


Jest sroga zima, a o lecie już myślę nieśmiało,
kiedy z wiatrem i złotą kulą słońca
znów wyruszam na włóczęgę wspaniałą.
Gorące lato, mała ważka nad wodą szybuje,
senne żaby leniwie drzemią w stawie,
polny konik swe skrzypce szykuje.

Ref. Przy kominku ciepły płomień
ciągle lato przypomina
Spójrz za oknem jak w zamieci
tańczy z mrozem biała zima.

Zielone liście gdzieniegdzie pożółkły na drzewach.
Jesień idąc rozpina babie lato.
Twoja buzia jest cała w złotych piegach,
ale jest zima, mróz trzaska i rysuje figury.
Byle jeszcze tak trwać aż do lata,
potem opuścić szare miejskie mury.

Przy kominku...


Dokąd idziemy i w jaką stronę
niosą uparcie nogi szalone.
Wiatry zielone
pieśni zielone grają.

Wiatry zielone grają,
włosy zielone mają
drzewa, a każde
jedną w symfonii
nutką śpiewną.

Nie mamy dachu, nie mamy chaty,
wolną przestrzenią każdy bogaty.
Jak długo można
żyć tylko kromką chleba.

Wiatry zielone...

Poemat buków, pieśni połonin
zbierać, a baniom cerkwi się skłonić.
Wiatry zielone
psalmy zielone grają.

Wiatry zielone...

Czas garścią jagód lato odmierza,
ciemne od soku dziewczyny ręce.
Z koszykiem nieba,
czego trzeba więcej.

Wiatry zielone...


Gdzieś na rajdowym szlaku
maj nas deszczem zapraszał w swe progi,
tęczę słońcem tkał na drutach deszczu,
kurzem ścielił nam rajdowe drogi.

To co było minęło
to co było, nie wróci.
Tylko wiatr wędrowny wiatr
nasze piosenki nuci

Ciche dźwięki gitary
pozwalały płonąć ognisku.
Z dymem się snuł refren stary
po uśpionym już wrzosowisku.

To co było...

Często w myślach wracamy
do gitary, ogniska i szlaków.
Z biciem serca piosenek słuchamy,
zaglądamy do starych plecaków.

To co było...

Czas wędrował za nami,
zmienił nas i przyjaciół pozmieniał.
Wszyscy gdzieś się rozbiegli po świecie
dziś zostały już tylko wspomnienia.

To co było...


Stoją w lustrach powietrza
dni znużone upałem.
Lato sen z powiek spędza,
ledwie zmierzch, a już ranek.
Lipiec puka do słońca,
sprzątać zboża wnet zacznie.
Lubię czytać bez końca
złotą księgę wakacji.

A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
gdzie trwa cisza jak niebo wysoka.
A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
gdzie zapach ziół i lasów chłodny dotyk.
A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
na bieszczadzkich bezdrożach i szlakach.
A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
w jesienne dni i w samym środku lata.

Jesień zgrzebne koszule
kroi drzewom po nocach.
Chmury łażą po górach
całe w deszczu warkoczach.
Gada wiatr sam do siebie,
ptakom już się nie zwierza.
Świątek zasnął kamieniem
przy sosnowych pacierzach.

A mnie jest dobrze tu, ...


Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ogniska blask
na polanie, gdzie króluje zły,
gwiezdny pył, w ogniu tym łzy wyciśnie nam dym,
tańczą iskry z gwiazdami, a my...

Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas,
śpiewajmy razem, ilu jest tu nas,
choć lata młode szybko płyną, wiemy że
nie starzejemy się.

W lesie, gdzie licho śpi, ma przygoda swe drzwi.
Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią
oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży,
tylko gwiazdy przyjazne dziś są.

Śpiewajmy wszyscy...

Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie śpiew,
wiatr poniesie go w wilgotny świat.
Każdy z nas o tym wie, znowu spotkamy się,
a połączy nas bieszczadzki trakt.

Śpiewajmy wszyscy...


Już las otworzył swój skarbiec
pełen zielonych dziwów.
Nieśmiały uśmiech wiosny
zawiesił cicho na drzewach.
Weź tylko dobre buty,
Nic więcej ci nie potrzeba.
Weź także tę piosenkę,
dzięcioł wystuka ci rytm.

Piosenkę naszej trasy
śpiewają sobie drzewa.
Piosenkę naszej trasy
gwiżdże wesoły wiatr.
Chodź z nami, to nieważne
czy słońce czy ulewa.
Chodź to zaprasza cię wiosna, maj
w słoneczny, zielony świat.

Zostaw za sobą dni szare
i miasta pejzaż zamglony.
Posłuchaj szeptu wiatru,
jak kłóci się z gałęziami.
I niech prowadzi cię strumyk,
na szlaku spotkasz się z nami.
A może znajdziesz szczęście
drzemiące gdzieś pośród drzew.

Piosenkę naszej trasy...


Chcę was ugościć pod mym dachem,
dla mnie nie ważna jest godzina.
Kiedy w drzwi moje zastukacie
czy w jesień, lato, wiosnę, zimę
Wysączymy colę z butelki,
powspominamy stare czasy,
o tym jak kiedyś było nam dobrze,
gdy ścieżki wiodły nas w gęste lasy.

Wpadnijcie na przekór, na przekór starym dniom,
tak dawno Was nie widziałem.
Przynieście ze sobą rajdowe przeboje,
już rok z wami nie śpiewałem.
Dzisiaj już nie to, praca, dom, praca
i wszystko szare dni pochłaniają.
Tak chciałoby się wyrwać na trochę,
lecz obowiązki nie pozwalają.

A w mieście ciągła pogoń za czasem,
ciągłe wiązanie końca z końcem,
zapraszam więc was już dzisiaj, teraz,
będziecie moim ogniem i słońcem.

Wpadnijcie...


Świerszczu, który siedzisz w trawie
Graj nam ranki i wieczory
Samby, mamby, bluesy, Bóg wie co
Aby nam się, aby nam się, aby nam się
Aby nam się dobrze szło
Aby nam się dobrze szło.

Graj nam ranki i wieczory
Samby, mamby, bluesy, Bóg wie co
Aby nam się dobrze szło.

Świerszczu na swych skrzydełkach
Graj nam ładnie przez noc całą
Samby, mamby, bluesy, Bóg wie co
Aby nam się, aby nam się, aby nam się
Aby nam się dobrze szło
Aby nam się dobrze szło.

Graj nam ładnie przez noc całą
Samby, mamby, bluesy, Bóg wie co
Aby nam się dobrze szło.

Zimą zerka zza kominka
I gra, i gra
Tak jak stara katarynka
Wciąż łka

Czeka pewnie wschodu słońca
Przez ten czas
Zima nie ma jeszcze końca
A on, a on, a on
Wciąż gra

Samby, mamby, bluesy, Bóg wie co
Aby nam się, aby nam się, aby nam się
Aby nam się dobrze szło
Aby nam się dobrze szło.


Zakochani w bieszczadzkiej ziemi,
zapatrzeni w góry i lasy,
przy ognisku wśród ciepłych płomieni
przysiadamy i gawędzimy czasem.
O tym, jak szumi sosna na wiosnę,
stary buk z młodą jodłą flirtuje,
jak nad górami mgła się unosi,
piękno szczytów i wzniesień wskazuje.


Czy widzisz te łzy na szybie, to niebo płacze.
Popatrz, jakie smutne ma oblicze.
Kropla za kroplą kapie
A gdy deszcz czaruje grą, z marzeniami wszyscy śpią,
dzisiaj sobie nieznani, jutro zakochani.

Samba, samba, samba brzmi,
Za oknem deszcz pada, a w namiotach my.
A serca nasze młode nie zważają na pogodę.

I nadzieja drzemie w nas, że słońce obudzi las.
Znowu wstanie dzień wspaniały,
a z nim może romans mały.
Nim nadejdą niepokoje, będzie radość już we dwoje.
Co nam deszcz, błoto las,
jeśli miłość jest wśród nas.

Samba, samba, samba brzmi...

Oddalają od nas smutek, popatrz na tę lasu ścianę,
szczyty całkiem mgłą osnute,
strony nam tak dobrze znane.
Choć w Bieszczadach ciężko nam, przyjaźń znajdziesz właśnie tam.
Połoniny, potok, chmury
co rok nas wzywają góry.

Samba, samba, samba brzmi...


Powiedz mi, gdzie jesteś, przyjacielu
Przecież nie mam Was znów tak wielu
Przy którym ognisku wreszcie się spotkamy?

Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?
Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?

Będziemy siedzieć i będziemy gwarzyć
Ktoś z nas herbatę mocną będzie parzyć
Siądziemy wokół ognia tak jak przed laty

Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?
Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?

I będziemy znowu wspominali
Potem kręgiem wokół ognia stali
Spleciemy mocno dłonie, popatrzymy w gwiazdy

Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?
Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?

Powiedz mi, gdzie jesteś przyjacielu
Których przecież nigdy jest za wielu
Spotkajmy się dziś, spotkajmy się jutro!

Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?
Za ile dni? Za ile lat?
Czy będzie wtedy istniał ten zwariowany świat?

Za ile dni? Za ile lat?
Za ile dni? Za ile lat?
Za ile dni? Za ile lat?


Wiosna w tym roku niedobra była,
mokry był marzec, kwiecień i maj
i każdy wierzył, że kiedy minie
lato nadejdzie takie naj..., naj...

A gdy już przyszło to lato nasze,
zamiast pogody przyniosło nam
ulewne deszcze, burze, powodzie
i już tych zmartwień pokaźny kram.

Lato, dlaczego chmurzysz się
i zamiast słońca dajesz deszcz,
przecież my tak kochamy cię
o czym na pewno dobrze wiesz.

Wodę w kaloszach każdy z nas nosi.
Nie opalone mamy twarze.
Męczy nas grypa i angina.
Lato, dlaczego nas tak karzesz?

Nie chcemy co dzień chodzić w błocie
i parasolki z sobą nosić.
Chcemy pogody, chcemy słońca
lato, nie dawaj się dłużej prosić.

Lato...

Czekamy ciągle na pogodę
wierząc, że przyjdzie lada dzień
lato pokarz nam swą urodę,
góry i deszcze słońcem zmień.

I choć już nie chcesz kochać nas,
bo słońce znowu jest nam rade,
skąpani deszczem, gnani wiatrem,
z nadzieją w sercach wołamy tak:

Lato...


Bieszczady jak co roku
witają raz deszczem, raz słońcem.
Wracam tu z łezką w oku,
jak zwykle przed lata końcem.
W Bieszczadach jak co roku
spotykam krzywe cerkwie, mchem pokryte.
Stoją jak staruszki przygarbione
w cieniu lasu pod Otrytem.

Połoniny wzywają mnie
na swe rude grzbiety.
Mam czas, tu wędrować chcę,
tylko lato kończy się, niestety.

W Bieszczadach jak co roku
snuję wspomnienia z babim latem,
przy ognisku grzeję ręce,
wsłuchany w las nad Wołosatem.
Bieszczady jak co roku
otula poranna mgła o świcie,
z ogniska strzela jeszcze płomień,
na nowo w las wstępuje życie.

Połoniny...


Leśnymi dróżkami, górskimi ścieżkami
Chodzimy po całych dniach,
Gdzie lasy i łąki, gdzie woda i pola
Bo tędy prowadzi nasz szlak.

Do plecaka swego weź ze sobą
Tę piosenkę naszą, tę rajdową
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo.
La, la, la...
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo.

I na leśnych dróżkach, i na górskich ścieżkach
Od razu nam będzie weselej
Bo harcerze idą z piosenką rajdową
Z piosenką jak z przyjacielem.

Do plecaka swego weź ze sobą
Tę piosenkę naszą, tę rajdową
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo.
La, la, la...
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo
Bo z piosenką zawsze jest morowo
Bo z piosenką zawsze jest morowo.

Leśnymi dróżkami, górskimi ścieżkami
Chodzimy po całych dniach,
Gdzie lasy i łąki, gdzie woda i pola
Bo tędy prowadzi nasz szlak.

Do plecaka swego weź ze sobą
Tę piosenkę naszą, tę rajdową
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo.
La, la, la...
I na rajdzie zaraz raźniej będzie
Bo z piosenką zawsze jest morowo.


Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień.
Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień.
Mokre rosą trawy wypatrują dnia,
ciepła, które pierwszy słońca promień da.

Cicho potok gada, gwarzy pośród skał
o tym deszczu, co z chmury trochę wody dał.
Świerki zapatrzone w horyzontu kres,
głowy pragną wysoko jak najwyżej wznieść.

Tęczą kwiatów barwny połoniny łan,
słońcem wypełniony jagodowy dzban.
Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw,
owiec dzwoneczkami cisza niebu gra.

Cicho potok gada...

Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd
noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz.
Wielkim Wozem księżyc rusza na swój szlak,
pozłocistym sierpem gasi lampy dnia.

Cicho potok gada...


Żegnamy gasnący dzień i mgły, co nad wodą
I wiatr, co w szuwarach zaplątał się tak
Jak mucha we włosach rozczochranych
I sen lipcowej nocy, co błądzi gdzieś po dnie
Z parą pasiastych okoni

Dobranoc niebo, dobranoc wodo
Dobranoc już, dobranoc...

Aaaaaa...

Już pora rozbijać namioty i zbierać chrust na ognisko
Chleb kroić powszedni i z wiadrem po wodę
Iść do zagrody
Lecz jeszcze popatrzmy - jezioro się złoci
Słońce czerwone tak nisko

Dobranoc niebo, dobranoc wodo
Dobranoc już, dobranoc...

Aaaaaa...

Taba daba...

Dobranoc niebo, dobranoc wodo
Dobranoc już, dobranoc...


Ogniska już dogasa blask,
braterski splećmy krąg.
w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd
ostatni uścisk rąk.

Kto raz przyjaźni poznał moc,
nie będzie trwonić słów.
Przy innym ogniu,
w inną noc,
do zobaczenia znów.

Nie gaśnie tej przyjaźni żar,
co połączyła nas.
Nie pozwolimy, by ją starł
nieubłagany czas.

Kto raz przyjaźni...
 

 

Bieszczadzki rajd  
Czas  
Piosenka kieleckich harcerzy  
Do widzenia  
Wakacje w bieszczadach  
Oczekiwanie na lato  
Wiatry zielone  
To co było minęło  
Bieszczadzkie pory roku  
Bieszczadzki trakt  
Piosenka naszej trasy  
Porajdowe nostalgie  
Świerszczyk  
Wycieczka po radę  
Samba na niepogodę  
Przyjaciele  
Bieszczadzkie lato w kaloszach  
Bieszczady jak co roku  
Piosenka rajdowa  
Bieszczady  
Dobranoc  
Pieśń pożegnalna  

Galeria

Jubileusze

Koncerty

Facebook

Linki

Licznik

2502712
Dzisiaj
W tym miesiącu
Poprzedni miesiąc
217
7800
12151

Twoje IP: 18.97.9.168

Migawki



 

design © JM

© 2022 Harcerski Zespół Wokalno-Instrumentalny Wołosatki